UWAGA! Odwiedzasz archiwalną stronę, która wkrótce przestanie działać. Zapraszamy do nowego serwisu pan.pl.

Komitety: czy i jakie?

W epoce, którą umownie określić można jako „przedinformatyczną" (mniej więcej do końca „drugiej fali" Tofflera), komitety naukowe PAN stanowiły ważne forum wymiany informacji naukowej i tworzenia ekspertyz dla środowiska naukowego i na zewnątrz.

Posiedzenia komitetów, oraz organizowane przez nie sympozja, seminaria itp. były wiarygodnym źródłem krytycznie przetworzonej wiedzy o najnowszych osiągnięciach w różnych dziedzinach, ułatwiając jednocześnie promieniowanie tego, co najważniejsze, pod strzechy i do ośrodków finansujących badania naukowe. Zrodzone w ogniu dyskusji nowe idee mogły stanowić (i zapewne nierzadko stanowiły) zaczyn postępu w badaniach i czynnik kształtujący nowe kierunki badawcze. Rosnące rozczłonkowanie dziedzin nauki i przekraczanie przez nie (często umownych) granic interdyscyplinarnych, a po części także dbałość o poszerzenie kręgu wtajemniczonych, w naturalny sposób wymuszały tworzenie przy komitetach różnych komisji. Koszta związane z utrzymywaniem działalności komitetów w tej formie wydawały się być usprawiedliwione pożytkami w sferze nauki wysokiej i w upowszechnianiu edukacji.
Wydaje się, że większość tych pożytków to już przeszłość. Wraz z nadejściem epoki informatycznej (czy też, jak kto woli, „trzeciej fali" Tofflera) oraz idącym za tym gwałtownym wzrostem mobilności ludzi i źródeł informacji, rola komitetów i komisji w krzewieniu nauki i podwyższaniu jej poziomu bardzo spadła. Do wiedzy, którą w przeszłości dawkowano z dostojnych pomieszczeń komitetowych, łatwo dziś dotrzeć otwierając bazę danych, poszerzyć ją uczestnicząc w mnogości łatwo dostępnych otwartych wykładów, sympozjów, imprez dydaktycznych sponsorowanych przez uczelnie, firmy itp., a pogłębić- czytając coraz mniej reglamentowaną literaturę fachową. Oczywiście, spotkania luminarzy wiedzy w zaciszu gabinetów nie przestały być wzorcem dobrego stylu zderzania się poglądów (w przypadkach, gdy przebieg zderzeń zostaje udostępniony odpowiednio licznej rzeszy współuczestników), powstaje jednak pytanie czy i w jakim stopniu spotkania te (czyt. posiedzenia komitetów) mają być nadal sponsorowane przez Akademię? Trudno bez pogłębionej analizy jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale postawić takowe trzeba.
Jesteśmy świadkami dwu nakładających się na siebie niekorzystnych procesów. Jeden to swojego rodzaju skansenizacja komitetów PAN; stają się one z wolna pomnikami swojej dawnej świetności. Drugi to fakt, iż struktury te jawią się jako ofiary zderzenia buntu mas i buntu elit. Myślę, że Ortega y Gasset zatarłby dłonie zauważywszy, że do komitetów i komisji tak elitarnej instytucji należą tysiące ludzi o bardzo zróżnicowanym dorobku naukowym. Domniemywam też, (choć tu o dowody trudniej), iż zdarza się, że kontrowersje wokół liczby komitetów w Wydziałach (czyt. brak zgody na jej uszczuplenie) odzwierciedlają niechęć piastujących w nich funkcje (elit) do rezygnacji z tego zaszczytu, niezależnie od stopnia, w jakim zaszczyt wypełniony jest treścią. Są przypadki, że przedstawiciele tych grup niebędący członkami Akademii podwyższają tonację swoich życiorysów umieszczając w nich desygnat „członek PAN" w miejsce „członek komitetu PAN" czy „..komisji ...przy Komitecie PAN".
Jestem gorącym (acz jak dotąd platonicznym) zwolennikiem ożywiania skansenów i pamiątek kultury, podobają mi się stare zamki w roli muzeów czy bibliotek, a w mniejszej skali staromodne maszyny do szycia przerobione na gustowne stoliki. Emocjonalne przywiązanie do tradycji każe marzyć, aby komitety nadal istniały i pełniły pożyteczne funkcje. W warstwie racjonalnej, ich główną przyszłą rolę upatruję w funkcjach eksperckich. Do obowiązku komitetów powinno należeć okresowe raportowanie aktualnego postępu wiedzy światowej w reprezentowanych przez nie dziedzinach, a na tym tle wkładu uczonych polskich w ten postęp. Opracowania takie, periodycznie składane w Prezydium PAN i jednocześnie publikowane w szerszym obiegu, pomogłyby Akademii pełnić wymierną (a nie tylko instytucjonalno - błogosławiącą) rolę w krzewieniu wiedzy oraz w procesie optymalizacji badań w polskich placówkach naukowych. W przygotowywaniu ekspertyz uczestniczyliby członkowie komitetów związani z dziedziną, oraz grupy eksperckie powoływane ad hoc, w których reprezentowani byliby uczeni niezwiązani przynależnością do komitetów. W tym samym nurcie, na stronach internetowych komitetów powinny ukazywać się- już nie w trybie rytmicznym- opracowywane przez ich członków lub zaproszonych ekspertów notatki o najświeższych osiągnięciach światowych i/lub krajowych w dziedzinie, ewentualnie dokumentowane wersjami elektronicznymi prac oryginalnych. Godzi się podkreślić, że ta forma przekazywania informacji jest z powodzeniem praktykowana przez Wydział V Akademii: jego dziekan, p. prof. Jacek Zaremba, pieczołowicie dba o to, aby żadna ważna nowość nie uciekła od komentarza na wydziałowej stronie.
Pro-eksperckie nastawienie działalności komitetów nie wyklucza innych stosunkowo nowych form ich działalności, takich jak przyznawanie uczonym polskim nagród i wyróżnień za wybitne osiągnięcia o zasięgu międzynarodowym. Mamy tu świetne precedensy w dziedzinie neurobiologii: nagrodę im. J. Konorskiego przyznawaną wspólnie przez Polskie Towarzystwo Badań Układu Nerwowego i Komitet Neurobiologii PAN, czy też adresowane do młodych uczonych wyróżnienie „Złoty Neuron" przyznawane przez Komitet Nauk Fizjologicznych PAN. W gestii komitetów pozostałoby także opiniowanie kandydatów na członków Akademii, chociaż w praktyce skuteczność takich rekomendacji okazuje się – delikatnie rzecz ujmując – zróżnicowana.
Pojawia się wątpliwość, czy wypełnianie tak zdefiniowanych zadań komitetów niesie za sobą konieczność powoływania w ich strukturze stałych komisji? W opinii piszącego te słowa takiej konieczności nie ma: całą pracę mogą z powodzeniem wykonać komitety uzbrojone w komisje ad hoc.

Jan Albrecht
Warszawa, 10. 10. 2011 r.